Potyczki z genealogia

Potyczki z genealogia






Na samym początku myślałam, że wszystko będzie bardzo proste.... popytam się rodziny... poszperam tutaj i tam... posprawdzam na internecie... zamowie mikrofilmy z księgami metrykalnymi i wszystkie dane, które są dostępne uda mi się odnaleźć... wszystko było proste... zaplanowane... z pełną werwą i zaparciem ale... niestety... moje hobby uczy mnie coraz bardziej cierpliwości ale tym samym doprowadza mnie do białej gorączki... bo nie mogę rozwikłać ... bo nie mogę znaleźć... Czasem wydaje mi się, że nasi przodkowie... maczają swoje zwiewne paluszki we wszystkich moich poczynaniach"genealogicznych" ... i w sumie tylko od nich zależy kiedy pozwolą się odkryć i kiedy odnajdę swoją nić Adriadny...

Poniżej zamieszczam małe dygresje na temat moich "potyczek" tych już rozwiazanych... oraz tych, które nadal czekają na swoje rozwikłanie...




ARGENTYŃSKA ZAGADKA


W 1925 roku brat mojej prababci Anny Pacyny zdecydowal się na emigracje. Dostal paszport, wize i wyruszył do Argentyny. Wiele lat potem syn prababci Anny Ryszard, marynarz, przyplynal statkiem do Buenos Aires. Cała załoga statku została zaproszona na spotkanie z Polonia... do wujka Ryśka podszedł pewniem mężczyzna, powiedział, że jest bratem Anny i zaprosił wujka do siebie do domu. I tak zaczeła się legenda.... Według przekazów rodzinnych, wiem, że ów mężczyzna miał córke i syna. Syn zmarł młodo. Kontakt między rodzinami urwał się dość szybko.

Rok temu postanowiłam jednak odnaleźć tę rodzinę, znalazłam w książce telefonicznej w Buenos Aires Mabel Pacyne, ubłagałam kolegę z pracy by zadzwonił i po dwóch dniach dostałam email. Można by powiedzieć pełnia szcześcia... nie dość, że odzewali się tak szybko to jeszcze okazało się, że są potomkami Stanisława Pacyny... tylko że.... ten Stanisław ma trzy córki.... nigdy nie mieli syna. Dostałam dokumenty... zgadza się wszystko... imię... nazwisko... nazwa wsi w której się urodził... nawet rok urodzenia... ale te trzy córki... jedyne co się nie zgadza...

Pojawiły się kolejne schody... nie moge odnaleźć aktu urodzenia mojego Stanisława... ani w ASC i USC nie ma Stanisława syna Andrzeja i Katarzyny z domu Kołtoń... występuje jednak Stanisław, którego rodzicami był Andrzej i Katarzyna ale nie Kołtoń... oczywiście mogłabym założyć, że moze ksiądz się pomylił w zapisie podczas chrztu... ale tym samym data urodzenia nie zgadza się z datą podaną przez moją potencjalną argentyńską rodzinę...

I już teraz nie wiem... patrząc się na ich zdjęcia widze duże podobieństwo do mojej rodziny... ale czy bez dowodów mogę z czystym sercem powiedzieć, że to oni...

Może się to kiedyś wyjaśni...


CHOWAJĄCA SIĘ ANIELA

Wydawałoby się, że najprościej będzie z prabacią, którą znałam... ale prababcia Anielcia chyba z przekory postanowiła zatuszować swoje dane oraz pochodzenie. Zawsze znałam jej dokładną datę urodzenia bo była najstarszą osobą w moim otoczeniu, jednak w parafii w której całe życie mieszkała nikt nie potrafił odnaleźć jej aktu urodzenia. Okazuje się rownież, że dla zmyłki postanowiła również wziąć ślub w innej parafii. Dane dotyczące ślubu, na szcześcię wydano jej córce w USC ale po akcie urodzenia ani widu ani słychu ... W sumie możecie pomyśleć po co mi akt urodzenia skoro znam date urodzenia i rodziców... ale odrobinę wtajemniczeni w poszukiwania genealogiczne dobrze wiedzą, że taki akt może być bardzo pomocny w poszukiwaniu rodziców Anieli. Pół roku zajeły przeglądania parafii w Krośniewicach oraz w Nowe... Dopiero Eliza podążając za swoją własną intuicją oraz znajomością specyfiki regionu, stwierdziła, że wieś Głogowa, prawdopodobnie musiała zmieniać przynależność do parafii. Miała rację. Akt urodzenia Anieli odnalazł się w parafii w Miłonicach. Jak również jej przodkowie.


WAWRZYNIEC I MICHALINA MIZGALSCY


Wawrzyniec Mizgalski i Michalina Koziołkiewicz, rodzice mojego pradziadka Czesława, jego brata Stefana, siostry Jadwigi oraz nieznanego z imienia brata... powsinogi... Nie jestem pewna czy kiedykolwiek udałoby mi się ich znaleść gdyby nie fora genealogiczne, projekty indeksacyjne, czy pomoc bezinteresownych zapaleńców... W lutym przypadkowo, ktoś zobaczył moja prośbę na wtg-gniazdo, odnalazł się ich ślub... w Czerminie w 1875 roku... dwa miesiące później... odnalazłam urodziny Michaliny w Żninie... pod koniec kwietnia odnalazłam urodziny Wawrzyńca w Cerekwicy koło Borku... gdzie jego rodzice przywedrowali z Jeżewa... Nadal niestety szukam danych o trzecim nieznanym z imienia bracie Czesława.... ani nie wiem gdzie Wawrzyniec i Michalina zmarli... pojawili się w okolicach Konina... i znikneli... ach te wiercące sie geny....


IGNACY MAJEWSKI


O Ignacym Majewskim dowiedziałam się od Cioci Marysi, oprócz imienia, nazwiska oraz daty urodzenia i faktu, że wyemigrował do USA około 1912 roku nic nie było o nim wiadomo. Byłam troche zaskoczona bo nigdy nie słyszałam, żeby ktokolwiek z naszej rodziny wyemigrował do USA.

Na początku nie miałam pewności, czy odnaleziony na ancestry przeze mnie Ignacy (z kilku pasujących) podróżujący na statku "Pretoria" był naszym Ignacym, ponieważ zadelkarował na liście pasażerów, że pochodził z Krajewa, jedynie co się zgadzało to imię ojca. Według tej listy Ignacy wybierał się do Northampton w Massachusetts. Postanowiłam jednak go sprawdzić ...Przyjmując, że wybrał się tam gdzie deklarował, zaczęłam przeglądać censusy z 1920 i 30 ale niestety bez większego rezultatu. Pojawił się w USA w 1913 roku i zniknął... Miałam już różne teorie, od zmiany imienia do zaginięcia na wojnie.... Poszukiwania trochę się ruszyły kiedy udało mi się odnaleźć karte powołania do wojska z 1917 roku, z której wynikało, że miał żone i dwoje dzieci. Również odnalazłam tą samą parę w książkach adresowych (City Directory) w Massachusetts. Jednak w tym miejscu moje poszukiwania utknęły... Przejrzałam chyba cały census z 1920 roku dotyczącego miasta Northampton... ślad po rodzinie Majewskich zaginął... Trochę się poddałam... odłożyłam temat na bok... Dopiero po dwóch miesiącach przypadkowo przeglądając amerykańskie forum genealogiczne odkryłam post pewnej pani, która oferowała dokumenty dotyczące Ignacego Majewskiego z Connecticut. Okazało się, że otrzymała ona dane dotyczące Ignacego ale nie tego z którym ona była związana... Zaintrygował mnie ten post i odpowiedziałam na niego.. ale niestety nigdy nie dostałam odpowiedzi. Biorąc pod uwagę, że cierpliwość to moja bardzo mocna strona zaczęłam wertować Connecticut... i prosze... Ignacy, obecnie Ignatz któremu udało się uniknąć cenus z 1910 roku, z 1920, w 1930 roku mieszka w Hartford z żoną i gromadką dzieci. Sama nie mogłam oczom uwierzyć!! I potem już się potoczyło... na podstawie dostępnych w internecie nekrologów udało mi się sklecić małe drzewko. Skontaktowałam się również przez facebook z potomkami Ignacego, od których dostałam trochę dodatkowej informacji. Wiem już kiedy Ignacy zmarł. Wreszcie po tylu miesiącach poszukiwania z pomocą bardzo miłej genealog z Connecticut uzyskałam akt zgonu Ignacego. Zmarł na gruźlice w 1936 roku. Szkoda, że nie utrzymywał z rodziną w Polsce kontaktu... przykre, że prapradziadek Paweł nie wiedział, że jego syn nie zapomniał o nim... tylko się rozchorował i zmarł... ach...życie...



W NUROWIE...

Wpisany przez Agnieszka


wtorek, 28 października 2014 14:36


Fama rodzinna (ach jakbym chciała tę Famę przepytać) głosi, że mamy jakieś korzenie na Litwie... choć Fama zdaje się miała problem z geografia, Wincenty Żynowski podczas ślubu z Urszulą Domownik stwierdził, że urodził się w Nurowie... świetnie... nowy trop... tylko gdzie jest ten NURÓW!!!???!! Przeglądając stare mapy Polski jedyne co udało mi się znaleźć to Nurowo niedaleko Dzisny znajdującej się obecnie na terenie Białorusi... ale czy napewno to ta miejscowość?? Rodzicami Wincentego był Ignacy Żynowski i Franciszka Ostrowska... Te nazwiska również występują na Podlasiu... może ksiądz, źle dosłyszał... może Wincenty coś pokręcił.... może się kiedyś wyjaśni... może ktoś kiedyś rozpozna te osoby.....

Lipiec 2014

Po 8 latach szukania Nurów się znalazł. Okazał sie "W Norowem" a tak dokładniej i poprawnie pisaną nazwą wsi Wnory-Wandy parafia Kobylin. Wincenty rodził sie w 1828 roku jako Wincenty Żynówka, ojciec według aktu ślubu pochodzi z Baciut, matka Franciszka z Wysokie Mazowieckie. Franciszkę i jej rodziców narazie znalazłam. Żynówka na nowo pozostaje zagadką, ale się już do tego przyzwyczaiłam :)